Abstrahując od psychologicznej warstwy serialu, dobrego aktorstwa i całej przejmującej i, w
pewnym sensie, uniwersalnej historii, ten serial jest kolejną produkcją z gatunku : ludzie zawsze
żyli tak samo jak my, tylko inaczej się ubierali. Wtedy każdy, kto trochę liznął historii, zastanawia
się, po diabła były te wszystkie zmiany obyczajowe i o co feministki kruszyły kopie.
Prawda jest taka, że jeszcze w latach 60-tych w USA kobieta, by dokonać transakcji finansowej
musiała mieć zgodę mężczyzny - męża, ojca, opiekuna, choćby szefa. A to już było po wojnie,
która trochę przewrocila panujacy wczesniej porządek. Ten serial dzieje się 30 lat wcześniej, a
Mildred otwarcie własnego interesu, założenie spółki, idzie jak po maśle. Jej relacje z
męzczyznami są przedstawione bardzo wspolczesnie. Relacje między ojcem a dziećmi - tak
samo. Ojciec opiekujący się wlasnymi dziecmi to w latach 30-tych rzadkosc, to byly kobiece
sprawy. A rozmowy z koleżanką o seksie - niewyobrazalne. Samotna kobieta, uprawiająca seks
z kolegą męża i to w domku na przedmiesciach - wytykali by ją palcami. Pod względem
wierności realiom znacznie lepiej wypadają Masters of sex lub Mad Men, szczegolnie pierwszy
sezon.
Rzeczywiscie, przecietne amerykanskie kobiety mialy slabsza pozycje od mezczyzn. Natomiast aktorki filmowe wiodly nie mniej rozwiazle i skandalizujace zycie niz ich odpowiednicy przeciwnej plci.
Mysle, ze prawodawstwo amerykanskie w poszczegolnych stanach troche inaczej regulowalo rozmaite prawa kobiet i mezczyzn. Nie znam sie akurat na tym, a chetnie poszerzylbym wiedze z tego zakresu.
Tak w ogole to w kwestii opieki mezczyzny nad dziecmi, czy romansow pozamalzenskich to chyba niewiele sie zmienilo:)
No właśnie, ja też mocno się dziwiłam oglądając serial bo miałam przed oczami Mad Mena gdzie o tym wszystkim co robi Mildred mogły sobie kobiety [z przedmieść?] pomarzyć. Ale też pamiętajmy że to były lata 50., wtedy mocno docisnęło się śruby kobietom żeby siedziały w domach i się nie wychylały. A przynajmniej tak mi się wydaje że to wtedy była taka nagonka i wcześniej też tak było?... A może w latach 30. rzeczywiście wcale nie było tak źle? Jakbym się myliła to weźcie mnie wyprowadźcie z błędu a najlepiej podrzućcie jakiś link albo książkę żebym się doedukowała :)
Wydaje mi się, że lata 30 to czas swobody, zwłaszcza w Hollywood. Atak konserwatyzmu nastąpił właśnie w latach 50. Po waszych uwagach zdziwiło mnie, że Mildred ma prawo jazdy, bo po co kurze domowej przy mężu prawo jazdy. Ale może to właśnie pokazuje, jak bardzo kobiety były wtedy "do przodu".
Twoje zarzuty odnoszą się do wieku XIX a nie do połowy lat 30, gdy toczy się akcja filmu. Wówczas większość roboty na rzecz wyzwolenia kobiet została już dokonana. Maja prawo głosu. Na dodatek Mildred z niego świadomie korzysta o czym wspomina. Uruchomienie biznesu jest dokładnie przedstawione - wykorzystuje jeden z domków postawiony przez firmę męża. Co do rozmowy z przyjaciółką - to rady jakich udziela kobieta mądra życiowo i istotnie te słowa mogłyby paść nawet we wcześniejszej epoce, bo są dość uniwersalne - tu ukłon w Twoją stronę zresztą - patriarchat trzyma się mocno. Romans z kolegą męża, podryw, wycieczka i seks w domku na plaży? - nie sądzę by takie rzeczy budziły sensację w wielkim mieście jakim było Los Angeles, gdzie codziennie napływały aspirujące aktorki, skłonne do robienia różnych rzeczy. Jeszcze raz - to nie XVIII wiek a epoka Hoovera.
To przecież adaptacja serialu z 1945r, o dokładnie takiej samej fabule. Choc moze w 45 darowali sobie pokazywanie rozmów o seksie i samego seksu, to na pewno jedno i drugie zdarzało się w 1945...