Znałem nazwę, ale nie muzykę. Teraz poznałem muzykę i jestem zachwycony! Co płyta to miazga. Co utwór to jakaś niespodzianka. To jest lepsze niż Nirvana!
Respect. Moje wielkie odkrycie, szkoda że takie spóźnione.
Wszystkie ich płyty mi się podobały. To była wielka niespodzianka. Miks ostrego rocka ze spokojniejszymi wstawkami. I tak co chwila.
Nie załapałem się nigdy na hype na Kurta. Cenię Nirvanę, lubię Nevermind i bardzo mi się podobało unplugged. Ale fanatykiem nigdy nie byłem i nie będę. Uważam, że oni wydali półtorej dobrej płyty, a nadprogramowa sława wynikła ze śmierci Cobaina. FF okazało się muzycznie pełniejsze i dojrzalsze.
Chyba najczęściej słuchałem Wasting light. Ale There Is Nothing Left to Lose i Echoes, Silence, Patience & Grace też są świetne.
"Uważam, że oni wydali półtorej dobrej płyty, a nadprogramowa sława wynikła ze śmierci Cobaina. FF okazało się muzycznie pełniejsze i dojrzalsze."
xxxx
Cobain stał się gwiazdą numer jeden po wydaniu Nevermind, nawet jak by żył, nic by się nie zmieniło, sama muzyka się broni. Nirvana byłaby tak samo wspominana z tamtego okresu jak obecnie.
Grohl Cobainowi do pięt nie dorasta jako twórca. Muzyka Foo Fighters jest nijaka, utwory podobne do siebie, dobrego twórcę poznać właśnie po utworach jakie tworzy, i które zostają w pamięci na zawsze. W Foo Fighters tego nie ma.
Chyba za dużo wymagasz. Foo Fighters to taki drugoligowy pop-rock i w tej roli sprawdzają się nieźle. Nie jest to zespół ambitny, eksperymentujacy, nie ma w nim utalentowanych kompozytorów. To taka muza do usłyszenia i zapomnienia. Zupełne przeciwieństwo Nirvany.