Generalnie jesli oczekuje sie typowej przyglupawej komedii 'jak to z Sandlerem' to i ludzie sie zawioda. To jest komediodramat. Do tego naprawde dobry. Wszyscy graja naprawde dobrze. Fabula, muzyka, komedia. W niektorych scenach mozna bylo umrzec ze smiechu, szczegolnie przy specyficznym akcencie glownej aktorki :)
Film jest rewelacyjny, ale nie na prosta rozrywke, trzeba sie skupic i przede wszystkim zmienic poczatkowe oczekiwania.
Ja faktycznie myslalem, ze bedzie to glupawa komedyjka, przy ktorej poplacze sie ze smiechu (jak to czesto bywa, kiedy a.sandler gra glowna role), jednak jakos tak naturalnie podczas seansu potrafilem przestawic sie na nieco inny tryb rozrywki. Nie nudzilem sie ani sekundy, nie wydawało mi się, zeby bylo za dlugie, choc bylo dlugie. Aktorstwo naprawde na wysoim poziomie, historia itneresujaca, momentami wzruszajaca, nieco moralizatorska, ale nadal zdaje sie byc prawdziwa.
Daje 8
Witam,
Tu się zgodzę z autorem postu - trzeba mieć odpowiednie nastawienie.
Filmu nie znałam, nie czytałam recenzji ani opisu, skusił mnie tytuł, i jak sama nazwa wskazuje spodziewałam się głupawej komedyjki, głupawej, bo gra Sandler - niestety mimo, że zagrał jakąś poważniejszą rolę, częsciej mozna go zobaczyć w durnych produkcjach...
Film jednak nie powalił mnie na kolana, bo był zdecydowanie za długi...
Sandler mało przekonujący. Trudno nagle z aktora komediowego (a komedie mało wysmakowane)zrobić wielkiego aktora dramatycznego. Generalizuję ? Może, musiałabym zobaczyć bardzo dobrą produkcję z jego udziałem, by zmienić opinię na jego temat...
Za to Rogen zagrał bardzo dobrze.
@Blue_Angel to polecam obejrzeć "Zabić wspomnienia", żeby się przekonać o talencie aktorskim Sandlera. W dramatycznej roli zagrał naprawdę świetnie i aż dziwne, że nie był za nią nominowany do Oscara. A to i tak nie była jego pierwsza "poważniejsza" produkcja, bo już wcześniej z dobrej strony pokazał się w "Lewym sercowym".
Co do Funny People to mnie się podobał ten film, w którym nacisk położony jest przede wszystkim na relacje między ludźmi, w dzisiejszym konsumpcyjnym ponad miarę świecie. I ten odwieczny problem co jest ważniejsze, kariera czy rodzina? Na pewno można w tym obrazie doszukać się głębszych przesłań i po seansie daje on trochę do myślenia. Z drugiej strony nie jest to film dla kogoś kto oczekuje zabawnej, łatwej w odbiorze komedii w stylu wcześniejszych dokonań Sandlera.
"Trudno nagle z aktora komediowego (a komedie mało wysmakowane)zrobić wielkiego aktora dramatycznego. Generalizuję ? Może, musiałabym zobaczyć bardzo dobrą produkcję z jego udziałem, by zmienić opinię na jego temat..."
Po 11 latach od twojego komentarza doczekaliśmy się filmu Uncut Gems z jakże dramatyczną i życiową rolą Sandlera :)
absolutnie się zgadzam. Film oglądałam kilka dni temu a nadal zdarza mi się o nim pomyśleć. Tak właśnie oceniam dobre filmy... :)
Film całkiem niezły, trzeba przyznać. Miał swoje zabawne i smutne momenty. Zdecydowanie jednak, wielkim minusem filmu jest jego długość. Ogląda się go jak dwie części jednego filmu np Władca Pierścienie: Drużyna Pierścienia i Władca Pierścieni: Dwie Wieże. W połowie film mógłby się zakończyć, a nie rozwijać wątek miłości bohatera granego przez A. Sandlera. Zdecydowanie pierwszą część oglądałam z entuzjazmem, natomiast drugą już raczej ze znudzeniem i oczekiwaniem końca.
miałem tak samo. do połowy świetny komediodramat. od połowy średnia obyczajówka. Szkoda. Apatowi zabrakło jaj
Zobaczysz w filmie wątek o chorobie i od razu próbujesz odszukać jakieś głębsze przesłania. Jak można doszukiwać się życiowych prawd gdy ciągle jest gadka o kutasach, kto komu obciągnął i kiedy itp. To ty źle odczytałeś ten film, nic się nie trzeba skupiać i głęboko rozkminiać. Film powinien się skończyć w momencie jak wyjaśniła się kwestia chorobowa, reszta to już tylko żałość. Równie dobrze można było nakręcić każdego amerykańca przy jego typowych domowych zajęciach typu oglądanie filmu i czasem kazać mu wtrącić jakiś tekst o kutasie. Z całego serca odradzam ten film. Tragedia to łagodne określenie. Film o niczym od połowy. Aha odnośnie tej śmierci ze śmiechu: parę w miarę śmiesznych tekstów, które potwierdzają tylko, że ni to dramat ni to komedia. Współczuję każdemu kto robi z tego film moralizatorski.
Kolega powinien byl wylaczyc lub sciagnac inna wersje napisow, bo jesli kolega mowi, ze tylko kutasy slyszal to albo z napisami bylo cos nie tak, albo z kolega.
Tak się składa że znam trochę angielski, a mimo to też ciągle słyszałem o kutasach. Strasznie głupie teksty w strasznie głupim filmie, który do filmu z przesłaniem nigdy się nie upodobni. Muszę przyznać Jurnemu stu procentową rację i powiedzieć że to na pewno nie z nim było coś nie tak, a jak coś to z osobami które uznały ten film za mądry i głęboki.
oj, nic nie czaicie. ten film to śmiech przez łzy i to chodziło. 8/10 i nie piszcie, że taki zaskoczeniem, zniesmaczeniem czy czymkolwiek innym były dowcipy z penisem w tle lub w głównej roli. tylko hipokryci udają, że mało kto śmieje się z dowcipów o seksie, ptaszkach i cipkach. Wspomnijmy chociażby Silverman, która zagrała w tym filmie epizod. Humor Georga to nie Monty Python i to pokazał ten film.
Zgadzam się z Tobą i z Jurnym. Ani to było śmieszne, ani dramatyczne. Poziom dowcipów... No jasne, że wszyscy (prócz dewot) śmiejemy się z żartów o seksie, ptaszkach i cipkach, ale nie tylko dlatego, że powyższe się w dowcipach pojawiają. Ten film wpisuje się w definicje nastolatka - powiedz głośno słowo "PENIS" a wszyscy uczniowie drugiej gimnazjum zarżą dzikim śmiechem.
Może po prostu ciągle myślisz o kut@sach i dlatego wydaje ci się, że ciągle o nich słyszysz? ;-)
Tylko trzeba zwrócić uwagę na to, że nie jest to film o białaczce, tylko o depresji komika.
Ten film genialnie wg mnie oddaje scena w gabinecie, gdzie aby jakoś poradzić sobie z nieprzyjemną informacją, bohaterowie zaczynają żartować z wyglądu i akcentu lekarza.
Żarty o penisach i jajach były naprawdę żałosne. W mniejszej ilości jakoś by uszły ale trwają przez cały film. Nie byłem w Ameryce ale oglądając te wszystkie filmy to USA już normalnie ocieka seksem i chyba nawet 5 latki chwalą się już co mają i z kim były. Jak dla mnie wszyscy bohaterowie są antypatyczni przez co nawet nie odczuwa się współczucia dla śmiertelnie chorego Sandlera. Zabawny był jedynie australijczyk:)
Zgadzam się z powyższymi wypowiedziami. Jedyne śmieszne sceny jakie udało mi się w tym filmie znaleźć to motyw z Raymondem :D i scena u doktora :D reszta to teksty śmieszne chyba tylko dla nastolatków z gimnazjum, chociaż chyba i tak dla niewielu... Poza tym film strasznie się dłuży. Przeszkadza mi również zbyt duża ilość motywów żydowskich w filmie, które nic do niego nie wnosiły, a tylko pokazały kto go tworzył... Pozdrawiam serdecznie :)
cóż za zawiść, bo inaczej się tego określić nie da wystawiając 1/10.
Ciekawe jaką ocenę wystawiłbyś np filmowi 2012 Doomsday w swojej skali xd
I właśnie dlatego nie sugeruję się ocenami na filmwebie, tylko na zagranicznych portalach.
Uznałem, że film zasługuje na niższą ocenę, więc chciałem obniżyć :P Ale w sumie racja, nie zasługuje na 1/10, moja wina... ;)
oj, zostaw już tę jedynkę - w sumie film miał napisy, ścieżkę dźwiękową, scenarzyści się narobili, ludzie od kostiumów... :D
Film ma potworne dłużyzny. Scenariusz opiera się na jednym pomyśle i ze trzech archetypach bohatera: poczciwy ciamajda, rozpuszczony bogacz u progu zmiany + reszta uosobiona jako hollywodzka żądza sławy. Film obejrzałem przez Rogena, który gra średnio; Sandler jak zwykle okropny. Reszta do zapomnienia. Nie warto.
Z jednym zgodzic sie musze... film mi sie niesamowicie dluzyl, a i watki jakos dziwnie poprzelatane ze soba. Jak obu panow lubie...tak nie zachwycili mnie tu kompletnie.Wrazenia nijakie- taka tez ocena. Ni to komedia, ni dramat.
zależy, drogi miłośniku zdrobnień, co dla kogo jest prostą rozrywką; dla mnie ten film jest niezły i spełnia idealnie kryteria "prostej rozrywki"; ale może w twojej "główce" jest za mało neuroników i stąd takie popisy
Jak dla mnie film w miarę dobry. Nie nastawiałem się na komedię, i tak też było. Z komedii wychwyciłem tu tylko humor słowny. Najbardziej rozwaliło mnie hasło Jonaha, który na wieść o tym, że Simmons jest śmiertelnie chory powiedział "To tak jakby smerfy miały umrzeć" :D
Film byłby lepszy, gdyby wyrzucić ostatnie pół godziny, bo mniej więcej wtedy historia zaczęła się sypać. Gdyby dodatkowo wyciąć wszystkie teksty o penisie to byłby krótszy od odcinka przeciętnego serialu. Było trochę zabawnych tekstów, może nawet dałoby się tam znaleźć jakąś "głębię", ale nie bardzo wiem po co się męczyć szukaniem.