W prawdziwym zyciu takie historie nie maja happy endu, nie ma zrozumienia dla brzydkich / zdefoemowanych ludzi, jezeli juz hest pozorna akceptacja to wynika ona z litosci. Mlodziez/dzieci sa niestety okrutne, bez zadnego wspolczucia. Jedyne rozwiazanie dla takiego dziecka to byc dobrym napie*dalato*em. Z silnego w szkole nikt sie smiac nie bedzie.
Dziecko jest odzwierciedleniem dorosłych. W podstawówce miałam kolegę z padaczką. Po pierwszym zebraniu w I klasie, mama tylko powiedziała, że taki chłopiec będzie chodził do równoległej klasy. Jakiś czas wcześniej oglądałam Kleopatrę, więc mniej więcej wiedziałam co to - i że Cezar miał to samo, więc nie musiała nic więcej tłumaczyć. Nikt nigdy ani temu chłopcu nie współczuł, ani nie nabijał się z niego. Bo i rodziców mieliśmy normalnych, którzy rozmawiali z dziećmi. Potem w 6 klasie byłam w sanatorium z dziewczynką ze szkoły specjalnej, mogła mieć Downa, bo twarz i oczy miała jak przy tym syndromie, ale nikt nam tego nie powiedział - i była też traktowana normalnie, łącznie z nieustępowaniem jej w razie konfliktów.
Według mnie wszystko zależy od wychowania i umiejętności rodziców odpowiadania na pytania już kilkulatków. Bo im starsze dziecko, to oczywiście mniejszy wpływ się na nie ma.
Prawda, ale reakcja dzieci w znacznej mierze zależy od reakcji rodziców i tego jak sytuację przedstawi nauczyciel i jak będzie reagował.
U mnie w szkole tępili (podstawówka):
-ludzi ze wsi (wszystkich)
-ludzi grubych (większość)
-chłopaka, który miał ojca araba przez co śniade lico
-nowych (zawsze na początku)
-naprawdę biednych
Padaczkę pewnie też by wywęszyli.
Krzywy ryj to tylko jeden z zapalników, aby uruchomić spiralę nienawiści, szyderstwa, podłości. Zawsze się coś znajdzie.
Chodziłam do specyficznej, kameralnej szkoły. I pomimo, ze prawie każdy pochodził z "dobrego domu" to tyle jadu u dziecięcej swołoczy nie raz nie ma na ulicy. Dzieci są złe.
Metoda na ogół jest jedna - kompilacja: dystans do swoich mankamentów, pewność siebie, zacny charakter. I tak wszystkie grubsze dzieci były na celowniku, ale był jeden chłopiec, który był zabawny, sam nabijał się ze swojej otyłości, nie był zahukany (nie dał się) i ....wszyscy go lubili, nikt się nie naigrywał. Tylko, ze ciężko wyhodować sobie taką postawę w dorosłym życiu, a co dopiero w dzieciństwie. No, a potem to rzutuje na kolejne dekady lajftajmu
A la la la la long, a la la la la long long li long long long!
Twarda szkoła. Tobie pewnie też się dostało.
Jak dla mnie to całkiem w porządku. Trafia w samo sedno. "Zdeformowani i chorzy" wcale nie brzmi lepiej.
może nie brzmi specjalnie lepiej, lecz zdecydowanie świadczy o czymś takim jak klasa czy kultura. o empatii już nie wspomianąc. to jak ubieramy nasze myśli w słowa w dużej mierze odzwierciedla nasze emocje. "krzywy ryj" raczej na pewno nie odzwierciedla niczego dobrego.
Nadinterpretujesz, nic takiego nie napisał, to twoje słowa. Wyraził się zbyt dosadnie i niezbyt ładnie, ale sam nie jesteś lepszy, zarzucając mu głupotę i czując się lepszym. Wydajesz się nawet gorszy, patrząc na dwa ostatnie zdania. To szokujące, że źle dobrane słowa potrafią wywołać taką nienawiść. Dlaczego dyskusja na poziomie na FW jest tak często niewykonalna?
Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości.Nazywanie kogoś zerem za to że ma własne zdanie świadczy o małostkowości i niskim poczuciu wartości.
Jeny. Gdzie ja napisałem to wszystko, o co mnie oskarżasz? Może w słowach nie przebieram, ale tego co mi zarzucasz na pewno nie stwierdziłem. To niemożliwe, bo widzisz uważam, że nawet jak ktoś ma krzywą mordę to nie znaczy, że jest gorszy od innych. Ba! Jeśli psychika takiego szpetniaczka nie ugięła się pod ciężarem jaki wywiera na nią jego ułomność to uważam, że takiego człowieka trzeba podziwiać i szczerze chciałbym mieć taką osobę za przyjaciela. No ale kumam. Nabuzowałeś się, film zrobił swoje. Musiałeś się wyładować. Ok, spoko. A pacz, ja nawet miałem swoich obrońców. ;) A Ty nie...
Nienawidzę tego określenia ("Brawo ty") i wszystkich osób je używających, ponieważ kaleczy język polski.
Piszesz o kaleczeniu języka, uprzednio samemu to robiąc ;) Chodzi mi oczywiście o "JE używających". Już nie czepiam się spójności zdania. Co do uwagi, to polecam zajrzeć do poradni PWN. https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Brawo-ja;16451.html
Wydaję mi się że w tym filmie chodziło o to żeby zwrócić uwagę na to jak postępujemy i abyśmy uświadomili sobie że każdy może się zmienić nie zależnie jaki był wcześniej.
W amerykańskich filmach nawet najgorsze historie mają happy endem. W polskich filmach nawet najlepsze historie muszą mieć unhappy end.
W polskiej wersji filmu pokazaliby jak koledzy urządzają chłopakowi kąpiel w szkolnym kiblu, potem jak w liceum cierpi na depresję i tnie sobie żyły, natomiast po maturze zaczyna odnajdywać sens życia w heroinie. Na końcu skacze z mostu do Wisły z płytą chodnikową przywiązaną do pleców. Chyba jednak wolę amerykański sen.
I wszystko okraszone solidną porcją "k*rwuf" i dopalone setkami fajek. Również wolę happy endy.
Nasunął mi się na myśl film 'Twarz. Widzimy zupełnie inne podejście do tematu zdeformowanej twarzy. I tak jak piszecie - z dodatkiem przemocy, dawka przekleństw itd
Dorosły rozumie swoje zachowanie. Dorośli rozumieją moralność, etyczność, przyzwoitość, a dzieci nie, więc kierują się tym co dyktują niskie instynkty i emocje. Znęcanie to nic innego jak mechanizm ewolucyjny eliminacji ze stada najsłabszych osobników. Selekcja naturalna. Nikt nie uczy dzieci znęcania, a jednak 5-10% dzieci, które są brzydkie, grube, niepełnosprawne są prześladowane w szkole. Nawet, gdy dzieci są normalne to i tak do czegoś się przyczepią - bo ruse, nos za duży, biedne, etc.
Dokładnie dzieci wraz z wiekiem uczą się nie mówienia prawdy na temat jaki widzą przed oczami oraz instynkt eliminacji słabszych jednostek bo po co nam to ludziom skoro jesteśmy najwyżej w łańcuchu. Chociaż spora ilość prostaków i patusów nigdy nie wyrasta z tego i obraża innych.
Dzieci przede wszystkim kierują się w swoim zachowaniu i mówieniu (bo o myśleniu nie mówię, sama byłam dzieckiem i mimo że miałam czasem odmienne zdanie to mimo wszystko podąża się za głównym nurtem) tym jak jednostka którą szanujemy, ktora jest naszym autorytetem, wzorem itd. odnosi się do jakiejś rzeczy. Np. dla mnie to była mądra dziewczyna, ładna ale mądra i miła. Niewątpliwie miała wpływ na wiele innych dzieciaków. W klasie mieliśmy jedną grubszą dziewczynę, koszmarnie się na niej wyżywano. Nikt nie zabierał głosu, aż nie zaprzyjaźniła się właśnie z lubiana dziewczyna, wtedy nagle 80% uczniów dało jej spokój. Zawsze zostają "wyrzutki" , wredne już od dziecka. ;) Wpływ innych dzieci ma ogromne znaczenie. Czasem właśnie wystarcza jedna osoba. Ludzie są mimo wszystko istotą społeczną. Nawet ci którzy określają się jako samotnicy. Wszyscy jakoś na siebie oddziałujemy.
Bo obecnie większość filmów i seriali ma za zadanie moralizować widza.
Kino w większości już całkiem zeszło na psy, a raczej na kundle.
Nie pokazują prawdziwego, okrutnego świata i takich zachowań, ale cenzurują, idealizują i kłamią jak najęci.
Może i tak, ale to w sumie plus. Ja sam wolę obejrzeć coś optymistycznego by odejść od codziennych problemów, nie chcę być smutnym człowiekiem.
Poza tym... Czy na pewno byś chciał pokazać dziecku okrutny świat? Ja bym to zrobił po troszku.
Oglądałem masę seriali i filmów, i widzę właściwie we współczesnym kinie odwrotną tendencję. Mam wrażenie że wiidziałem więcej produkcji które nie pozostawiają na widzu suchej nitki, bez żadnego happy-endu i słodzenia.
Jeśli sięga się po kino familijne bądź blockbustery - to rzeczywiście można odnieść takie, a nie inne wrażenie :P Ale wspierałbym się z tą ,,większością''. Proponuję zacząć inaczej selekcjonować sobie pozycje które chcesz oglądać, a znajdziesz mnóstwo takich które nie boją się tematów tabu, ani niczego nie idealizuja.
Mamy mnóstwo "sympatycznych" filmów rodem z Hollywood okraszonych happy endem, ale też dużo realistycznych, mocnych produkcji, które pokazują świat w ciemniejszych barwach. I bardzo dobrze. Taka równowaga jest potrzebna. W kinie jest miejsce na jedno i drugie.
Nie ma nawet zrozumienia dla ładnych ludzi. Ludzi nie interesuje piękno wewnętrzne, a zewnętrzne też nie musi być ważne, jeśli się nie jest charakterologiczną kopią większości.
Z drugiej strony, jeśli jest to film familijny, to może to być po prostu nauka dla dzieci, by one tak postępowały, że każdemu należy sie szacunek i szczęście. Filmu w którym chłopak na końcu z rozpaczy podcina sobie żyły i umiera raczej nie pokażesz swojej ośmioletniej córce, prawda?
Największym problemem są właśnie rodzice, nie dzieci. Dzieci są okrutne, bo nikt ich nie nauczył innego zachowania i sami je sobie wypracowują. To rodzice powinni z dziećmi rozmawiać na wszystkie tematy związane z otaczającym je światem. Niestety tak się nie dzieje i potem dzieci bawią się w szeryfów i złodziei w tak okrutny sposób.
Tak, masz rację. Życie niestety jest okrutne. Ludzie często nie mają w sobie tolerancji dla kogoś kto jest inny. Ale w mojej ocenie ten film jest właśnie wartościowy. Bo uczy że takie okrucieństwo wobec innych wcale nie jest "cool". Uważam że szczególnie młodzież i dzieci w wieku szkolnym powinni ten film obejrzeć i wyciągać z niego naukę dla siebie.