Tyle jedynek dawno nie widziałem, ale to było do przewidzenia.
Filmy w ktorych nie ma fajerwerków, eksplozji i na których trzeba trochę ruszyć mózgownicą - są zbyt dużym wyzwaniem dla wiecznie niezadowolonych Netflixowych bezmózgów :P
Ci polscy malkontenci to już w ogole przebijają krytyków z USA czy innych krajów...
Pseudointelektualne sci-fi, ciężko się ten film ogląda, ostatnim razem tak się wymęczyłem na filmie Foe, w pewnym momencie już mnie przestała interesować historia opowiadana na ekranie, po prostu dokończyłem seans nie zastanawiając się nad sensem tej przeciętnej historii. Nie polecam, 4/10.
Wpisujcie:
1. Brad Pitt - Ad Astra
2. Sandler - Astronauta
3. Clooney - Solaris
4. Sandra Bullock - Grawitacja
5. Sam Rockwell - Moon
6.
Zdecydowanie najlepiej wypada w tym Sam Rockwell
Widzę jak recenzenci tego filmu rozchodzą się na dwa obozy: "świetne, psychologiczne s-f" oraz "nie dałem/dałam rady obejrzeć, bo zbyt nudny". Pewnie obie strony miają trochę racji. To nie jest film akcji, a kosmos to jedynie zaplecze do przekazania 'głębszej' (powiedzmy) treści. Obsada filmu niestety jest trochę...
Doskonała wizyta u psychologa, który cię wysłucha, przytuli i powie, że wszystko będzie dobrze.
Nawet głos tego obcego jest taki... z tyłu kozetki ;)
Pamietam jak ogladałem na tubie krótkie video stworzone przez allegro które opowiadało o astronaucie Twardowskim z Więckiewiczem i te 15 min wciagneło mnie bardziej niz ten badziew netflixowy...jest coraz gorzej:/
Ja prld jakie masakryczne nudy. To nie jest dobry film, "rozterki" bohatera i jego rozmowy z pająkiem są mdłe, ciągną się jak flaki z olejem i na to wszystko nużąca muzyka. Uwielbiam filmy SF, nie musza być widowiskowe, ale muszą być ciekawe. Jak ktoś widział Moon to wie jak zrobić dobre, jednoosobowe, ciekawe kino....
więcejsorki, ale zapercepowany do obiadu (na obiad było śniadanie) ostatni odcinek serialu The Curse z emmą skutecznie wyczerpał zbiorniczki mojej życzliwości związane z dość bezdusznym ważeniem sobie lekce prawa grawitacji..
coś jak ostatnie piętnaście minut dowolnego filmidła kosmonautycznego wyciągnięte i rozciągnięte...
To jest wgląd w psychikę osoby, którą pochłania życie nastawione na karierę, własne sprawy... po filmie istnieje szansa, ze będziesz trochę mniej egoistyczny, trochę spojrzysz na otoczenie, na najbliższych. Ktoś, kto oczekuje kina s/f z super efektami, film zanudzi. Obejrzenie może mieć terapeutyczne włąściwości....
Jeżeli ktoś obejrzał do końca to proszę o zaspojlerowanie co tam się wydarzyło i o co chodziło, bo ja niestety po 45min odpadłam z nudów. I żeby nie było, umiem wytrwać na filmach na których "nic się nie dzieje", ale tu dodatkowo nie było żadnych ciekawych dialogów, widoków i scen, nic co by utrzymało mnie do końca...